Czy chcesz żeby Twoje dziecko z krótkowzrocznością miało dobrą ostrość bez okularów?
To jest metoda również dla dorosłych!
Ortokorekcja to metoda korekcji krótkowzroczności przy pomocy specjalnie dobranych soczewek kontaktowych, które trzeba nosić podczas snu, czyli przez około 8 godzin na dobę. Po zdjęciu ortosoczewek rano można się cieszyć dobrą ostrością wzroku przez cały dzień bez żadnej pomocy optycznej. To jest metoda dla osób z krótkowzrocznością do −4,5 D (najlepiej bez astygmatyzmu), którym okulary lub soczewki miękkie przeszkadzają w ciągu dnia. Większość osób, które z powodzeniem stosują ortokorekcję w mojej praktyce, to dzieci i nastolatki, od 10-go roku życia w górę. Jednak sporo również i osób dorosłych, które nie mogą lub nie chcą zrobić laserową korekcję wady wzroku – zwykle to są takie grupy zawodowe jak policja, wojsko, straż pożarna, piloci, sportowcy. Mam również kilku lekarzy w ortokorekcji.
Kilka słów o tym, jak to się zaczynało.
Ortokorekcja weszła do mojej praktyki lekarskiej ponad 20 lat temu, gdy podczas kongresu American Academy of Ophthalmology w Dallas, USA w roku 2000-m poznałam profesora Dr. Sami El Hage. Po prostu usiadł koło mnie podczas wykładu i zapytał skąd jestem i co porabiam – tak to bywa. Na temat „orthokeratology”, niechirurgicznej metody korekcji krótkowzroczności, można wtedy było dostać informację tylko w czasopismach optometrystów z USA. Byłam ciekawa co to za metoda i czy daje naprawdę dobre wyniki. Profesor, który usiadł koło mnie absolutnie przypadkowo, okazał się nie tylko osobą z ogromną wiedzą w tej dziedzinie, ale jednym z odkrywców keratotopografii – metody tworzenia i analizy mapy rogówki – czyli tej powierzchni oka, którą trzeba zmienić, żeby pozbyć się krótkowzroczności. Nasza znajomość szybko przerosła we współpracę, i w roku 2003-m, po dostarczeniu z Houston amerykańskiej maszyny badającej topografię rogówki, zaczęliśmy dobierać pierwsze ortosoczewki dla naszych pacjentów. W Polsce wtedy nikt nie słyszał o ortokorekcji, więc przez jakiś czas dawaliśmy otwarte wykłady dla okulistów, których ta nowa metoda zainteresowała. Wyniki były bardzo przekonujące, a teraz już większość wie co to takiego ortokorekcja oczu.
Ortokorekcja wzroku to metoda, pozwalająca tymczasowo zmieniać kształt rogówki (spłaszczać nabłonek rogówki – powierzchowną warstwę komórek), korygując w taki sposób tymczasowo (nie raz i na zawsze, tak jak w laserowej korekcji oczu!) niewielkie wady ze znakiem „minus” – czyli krótkowzroczność. Używa się do tego specjalnie stworzonych ortosoczewek, które jak foremki zmieniają tymczasowo kształt rogówki (a razem z nim i moc optyczną gałki ocznej) podczas snu. Czyli, osobami zainteresowanymi tym rodzajem korekcji są ci, którzy nie chcą lub nie mogą ani nosić okulary czy soczewki miękkie w ciągu dnia, ani również nie chcą (lub nie mogą) mieć laserowej korekcji oczu.
Przez ostatnie 20 lat z ortokorekcji we Wrocławskim Eye Laser Center skorzystało kilka tysięcy osób, a 80% z nich to dzieci i nastolatki. Dlaczego ta metoda jest tak popularna dla dzieci i młodzieży? Dlatego, że:
- Pozwala dobrze widzieć w ciągu dnia bez okularów czy innych pomocy.
- Jest w pełni odwracalna (nie można wykonywać nieodwracalnych metod korekcji do 21 r. ż.).
- W większości przypadków hamuje ciągły wzrost wady w okresie wzrostu i dojrzewania.
Dziecko w ortokorekcji ma pełną swobodę ruchu bez okularów, widzi wszystko na basenie, lepiej orientuje się na wodzie w akwenach otwartych, swobodnie uprawia sporty, w których okulary przeszkadzają. Wymaga to jednak pewnej dyscypliny, motywacji i regularnego zakładania ortosoczewek – czyli tak, jak czyszczenia zębów – wieczorem zakładamy soczewki, rano je zdejmujemy i mamy skorygowaną wadę wzroku na cały dzień. Mamy dużo sportowców w ortokorekcji – w takich dyscyplinach jak pływanie, skoki do wody, akrobatyka, piłka nożna, biatlon, tenis, sporty walki – boks czy judo i inne. W grupie „dorosłych” z ortokorekcji korzystają piloci, policjanci, strażacy, wojskowi – czyli ci, którzy muszą mieć dobry wzrok bez pomocy optycznych, ale boją się (lub nie chcą / nie mogą) wykonać zabieg laserowej korekcji wzroku. Ilość dorosłych „wielbicieli” ortokorekcji jest dużo mniejsza, bo jednak dorośli nie zawsze mają regularny tryb życia, a ortokorekcja wymaga obecności ortosoczewek na oku średnio 8 godzin na dobę. Czasem muszą na przykład poprowadzić samochód późnym wieczorem albo w nocy. Ale i tak niektórym dorosłym ta metoda w pełni odpowiada, i mogę się pochwalić pacjentami, które korzystają z tej metody już ponad 20 lat, czyli od samego początku jej istnienia w naszej placówce!
Więc, jeśli Ty czy Twoje dziecko macie krótkowzroczność do −4,5 D, to warto to rozważyć. Z czym to się wiąże? Najpierw do ortokorekcji trzeba się zakwalifikować (bo nie każdy się kwalifikuje) – wykonuje się badania podobne do badań kwalifikujących do laserowej korekcji oczu. Na podstawie topografii rogówki analizujemy jej kształt i dobieramy z zestawu soczewek próbnych taką, która najlepiej pasuje do kształtu rogówki pacjenta oraz do wartości wady. Zakładamy dobraną soczewkę na oko i po 10 minutach oceniamy dopasowanie każdej z 4-ch krzywizn soczewki, wykonując test z zabarwieniem łez fluoresceiną. Interesuje nas film łzowy, który znajduję się pod ortosoczewką – dzięki fluoresceinie świeci się on i pokazuje czy ortosoczewka będzie prawidłowo „pracować” na powierzchni oka, korygując tyle dioptrii, ile chcemy. Sprawdzamy jej ruch, centrowanie, wszystko co trzeba – i zostawiamy pacjenta z nią na około godzinę. Można w tym czasie pójść na spacer: ostrość w założonych ortosoczewkach jest dobra, ale odczuwamy dyskomfort ich obecności na oczach. Te soczewki są małe, ale twarde, przez co czuć je na oku. Można też posiedzieć w poczekalni z zamkniętymi oczami, imitując sen – przy zamkniętych oczach nie czuć dyskomfortu. Potrzebujemy godziny czasu, żeby mieć pierwszy wynik korekcji – po zdjęciu wada zwykle jest o około jedną dioptrię mniejsza, a w topografii możemy ocenić skutki działania ortosoczewki, tak zwaną „centralną strefę spłaszczenia”.
Analizując wszystkie parametry (oraz oceniając współpracę pacjenta podczas zakładania/zdejmowania soczewek, co jest ważne dla dzieci), kwalifikujemy (lub nie) pacjenta do ortokorekcji. Po kwalifikacji pacjent sam (albo rodzice w przypadku dzieci) decyduje, czy zamawia swoje soczewki, czy nie. Tu od razu trzeba powiedzieć, że w przypadku dzieci nie da się zakładać/zdejmować ortosoczewek bez ich zgody, motywacji i chęci współpracy. Nie można robić to „na siłę”, tak jak czasem musimy podać dziecku jakiś lek. Ortokorekcja wzroku to procedura rutynowa, tak jak używanie aparatu na zęby – na początku trochę niewygodna, ale po kilku dniach już się staje rutyną, z której korzystamy bez stresu.
Na zamówioną soczewkę czekamy około miesiąca, soczewki firmy, z którą współpracujemy są dostarczane z USA. Po ich dotarciu umawiamy się na „odbiór”, który polega na tym, że uczymy dziecko i rodziców jak trzeba je myć, zakładać i zdejmować. Następnie zabieramy soczewki do domu i zaczynamy używać – wieczorem myjemy ręce i zakładamy, a rano zdejmujemy. Uczymy pielęgnacji ortosoczewek, czyli mycia i przechowywania w pojemniku w ciągu dnia. Ortokorekcja wymaga regularnych badań, które wykonujemy raz na 6 m-cy u dzieci oraz raz w roku u dorosłych.
Ortosoczewki trzeba zazwyczaj wymienić po ok. dwóch latach używania. W USA zaleca się je wymienić po roku bez oceny ich stanu: nikt ich nie będzie przy tym nawet oglądać. W swojej praktyce zauważyłam jednak, że większość pacjentów jest w stanie na tyle dobrze dbać o swoje ortosoczewki, że nawet po 2-ch latach wyglądają one jak nowe. Wolę więc sprawdzać stan soczewek oraz oczu pacjentów raz na 6 m-cy, co pozwala korzystać z nich w sposób kontrolowany i używać tej samej pary soczewek do 2 lat, a czasem nawet dłużej. Ortosoczewka jest stworzona z polimeru, który pod wpływem użytkowania może się zmieniać – rysować się, ścierać, tracić warstwę, która nadaje soczewce „poślizg”, może się też brudzić (zależy to od jakości łez oraz ciasnego lub luźnego dopasowania). Czasami życie wnosi swoje poprawki, i niektóre osoby dorosłe, korzystające z ortokorekcji już od ponad 10-ciu lat, „zapominają” o badaniach kontrolnych i odwiedzają gabinet wtedy, kiedy trzeba już wymienić ortosoczewki na nowe. No cóż – są dorośli i sami rozumieją, że zaleceń lekarza trzeba się trzymać. W każdym razie, dopóki mają czyste i nieuszkodzone ortosoczewki – nic im się nie stanie.
Dzieci to inna kategoria pacjentów, obowiązkowo wymagająca kontroli raz na 6 m-cy. Sprawdzamy przy tym nie tylko stan soczewek, ale również stabilność biometrii – czy parametry wady wzroku się zmieniają i czy krótkowzroczność jest stabilna. Po dwóch latach stosowania ortokorekcji u dziecka zwykle sprawdzamy czy wada wzroku rośnie, odstawiając używanie ortosoczewek na jeden miesiąc. Wracamy w tym czasie do okularów, lub u starszych dzieci używamy soczewek miękkich 1-dniowych i umawiamy się na tak zwane „badanie wady podstawowej”. Przy wynikach wskazujących na stabilność wady zamawiamy nowe ortosoczewki o tych samych parametrach, natomiast przy zmianach w układzie optycznym uwzględniamy to w kolejnym zamówieniu. Większość dzieci bardzo dobrze toleruje ortosoczewki i chętnie z nich korzysta, bo funkcjonuje tak jak rówieśnicy bez wad wzroku, a dla niektórych ma to ogromne znaczenie.
Stabilizacja krótkowzroczności u dzieci w ortokorekcji to temat, któremu poświęcono bardzo dużo uwagi w czasopismach naukowych, bo rzeczywiście tempo wzrostu wady u dzieci w ortokorekcji statystycznie jest dużo mniejsze niż u rówieśników używających okularów. Jeśli jednak dokładnie przeanalizować wyniki w grupach pacjentów z uwzględnieniem ich wieku oraz wartości wady, to można zauważyć, że większe szansy na stabilizację wady mają dzieci starsze i z mniejszą krótkowzrocznością. Czyli, 15-latek z wadą −2,0 D ma większą nadzieję na stabilizację niż 10-latek z wadą −4,5 D. To wszystko oczywiście pod warunkiem, że nie będzie spędzać po kilka godzin dziennie przy ekranie smartfona, bo wtedy żadna metoda nie uratuje go przed wzrostem wady.
Ubierać dziecko w ortosoczewki „na siłę”, bez jego motywacji bycia wolnym od okularów, tylko po to żeby wszelkim kosztem zahamować rozwój wady wzroku, jest nieprawidłowym postępowaniem. U niektórych wada hamuje się bardzo dobrze, u innych nie, chociaż tempo postępowania zawsze się zmniejsza. Więc, jeśli dziecku naprawdę zależy na tym, żeby „chodzić bez okularów”, a rodzice są przygotowani do kosztów zamówienia ortosoczewek, oraz są gotowi na niezbędne badania kontrolne, to warto tą metodę korekcji krótkowzroczności rozważyć.
Co dotyczy dorosłych – każdy decyduje sam, czy ta metoda korekcji jest lepsza niż inne. Na co trzeba być przygotowanym? Na regularność czasu noszenia ortosoczewki, optymalnie przez ok. 8 godzin na dobę. Przy nieregularnych aplikacjach ortosoczewek będziemy mieć spadek ostrości w godzinach późniejszych. To ma znaczenie przy wadach powyżej −1,5 dioptrii. Przy mniejszych wadach nie zauważymy, że mamy wieczorem spadek ostrości, jeśli w nocy spaliśmy w soczewkach tylko 5-6 godzin. Drugim poważnym problemem jest prowadzenie pojazdów przy słabym oświetleniu. Ortosoczewka zmienia kształt rogówki w obszarze o średnicy około 6mm w jej centrum. Jeśli nasza źrenica jest większa (krótkowidze często tak mają), mamy efekt „rozproszenia, rozbicia światła” w nocy, co może przeszkadzać w prowadzeniu samochodu wieczorem oraz w godzinach nocnych. Nie każdemu to pasuje.