skąd się biorą i jak je wykryć?
Pani Doktor, ale moje dziecko nigdy na wzrok nie narzekało!
Bardzo mnie cieszy, kiedy pacjenci przychodzą na badanie wzroku całą rodziną – mama, tata, dzieci, a w kartotece znajdujemy jeszcze wyniki badań ich dziadków.
A to dlatego, że większość wad wzroku to cechy parametrów budowy gałki ocznej (kształt, długość i inne), które dziedziczymy od naszych przodków. Tak samo jak mamy po kimś z rodziny kształt nosa, ust, czy ucha, mamy również podobny kształt i budowę gałki ocznej. Nic dziwnego więc, że dostajemy od rodziców lub dalszej rodziny to samo co mają oni, ewentualnie z nieznacznymi zmianami.
Oznacza to, że jeśli rodzice mają wady wzroku, powinni zwrócić uwagę na wzrok dziecka od samego początku jego życia. Najlepiej zbadać pomiary refrakcji (czyli załamania światła na drodze przez układ optyczny oka) w wieku 12 m-cy metodą skiaskopii, a jeśli ten moment przegapiliśmy, to koniecznie w wieku 3-ch lat. Wtedy już raczej da się dogadać z dzieckiem, prosząc go popatrzeć w aparat, który wykonuje pomiary. Niestety, wiek pomiędzy pierwszym a trzecim rokiem życia to jest wiek „na nie”, najgorszy na badanie oczu dziecka. Dalej przy wykrytej wadzie wzroku zwykle badamy oczy dziecka co rok, bo dziecko rośnie i zmienia się budowa oka, a to wymaga zmian w okularach korekcyjnych. Przy braku odchylenia pomiarów od normy musimy zbadać oczy w wieku 6-7 lat, a dalej już w zależności od tego, z jaką wadą musimy się zmierzyć.
„Niedaleko pada jabłko od jabłoni” – tak samo oczy dziecka bardzo często podobne są do oczu rodziców
Dlaczego jest to takie ważne? Dlatego, że w wieku rozwojowym (a rozwój funkcji wzrokowych powoli się kończy ok. 8-10 roku życia) bardzo ważne jest dać oku dziecka możliwość widzieć jak najbardziej jakościowo, wyraźnie, co przy wrodzonych wadach wzroku może dać tylko korekcja wady, czyli w przypadku dzieci standardowo – okulary. Tu ogromne znaczenie ma charakter tej wady.
„Narzekać” na wzrok będzie tylko to dziecko, które od początku swojego życia widziało dobrze, a potem zaczęło widzieć gorzej. Dziecko, które od urodzenia widzi nie tak jak powinno w normie wiekowej, nigdy nie będzie się skarżyć na jakość wzroku. Nie może bowiem dokonać porównania z lepszym widzeniem, którego nigdy nie posiadało. Bardzo często dopiero w przedszkolu, albo nawet w szkole wychowawca lub nauczyciel zwraca uwagę rodziców na to, że „dziecko nie widzi z tablicy to, co widzą inne dzieci”.
Najgorzej dzieje się wtedy, kiedy dziecko posiada „różnowzroczność” – czyli kiedy budowa jednego oka jest inna niż drugiego. Oko z gorszą budową często przestaje być używane przez mózg, bo obraz który produkuje jest gorszej jakości niż z oka lepszego. Więc, rozwój gorszej gałki hamuję się, podczas gdy lepsze oko rozwiją się prawidłowo. Tak powstaje niedowidzenie gorszego oka, którego nie możemy wykryć, dopóki nie zasłonimy dziecku oka lepszego. Jeśli niedowidzeniu nie towarzyszy zez, to bardzo często (przy braku badań oczu w wieku 3 i 6 lat) odkrywamy, że u dziecka funkcjonuje tylko jedno oko, bardzo późno, kiedy rozwój zdolności oka do rozpoznawania szczegółów już się kończy, czyli po ósmym roku życia.
Konsekwencją tego zaniedbania jest stała niezdolność oka do osiągnięcia prawidłowej ostrości wzroku, która zostaje na całe życie. Czyli, jeśli przegapiliśmy taką sytuacją w dzieciństwie, to żadna korekcja w przyszłości (okularowa czy inna – soczewkowa, laserowa) nie pomoże temu oku z niedowidzeniem widzieć 100%. Dlatego badanie okulistyczne każdego dziecka (a tym bardziej dziecka rodziców posiadających wady wzroku!) powinno być wykonane najpóźniej w 3-4 roku życia, kiedy mamy jeszcze czas na „poprawkę” tego co natura dała przed końcem wieku rozwojowego.
Co może poprawić dziecku wzrok przy wadzie, która nie pozwala widzieć dobrze? Najprostszy sposób – okulary. Okulary nie likwidują wady wzroku. Okulary korygują układ optyczny w taki sposób, żeby obraz który otrzymuje gałka był wyraźny.
Okulary wypisuje lekarz okulista po badaniu wzroku dziecka z użyciem kropli rozszerzających źrenice. Dlaczego musimy dzieciom poszerzać źrenice? Po to, żeby oko dziecka nie mogło akomodować. Soczewka wewnątrzgałkowa dziecka potrafi tak mocno się napinać, zwłaszcza kiedy patrzy z bliska, że pomiary bez wyłączenia tego „zoomowania” nie będą wiarygodne. Dlatego, żeby przebadać oczy prawidłowo i wypisać receptę na okulary, musimy niestety zakropić krople. Krople szczypią, dzieciom to się nie podoba (dorosłym również), ale to trwa dosłownie 15 sekund, więc da się wytrzymać.
Okulary – noszenie stałe czy nie?
O tym decyduje również lekarz okulista. Decyzja zależy od rodzaju wady wzroku. Są wady (np. krótkowzroczność, wada ze znakiem ‘–‘ w szkłach korekcyjnych), przy których z bliska widzimy dobrze, a z daleka źle. Przy takiej wadzie zazwyczaj nie powstaje niedowidzenie. Są też wady, przy których widzimy niewyraźnie i z bliska, i z daleka. Są to dalekowzroczność, czyli znak ‘+’ w szkłach korekcyjnych i astygmatyzm – kiedy mamy dodatkową wartość ‘cyl’ w recepcie na okulary. W tej sytuacji rozwój zdolności do dobrej ostrości wzroku może być mocno zahamowany i stałe noszenie okularów jest niezbędne. Przy średnim lub znacznym stopniu dalekowzrocznośći dziecko zwykle po pierwszym założeniu okularów już nie chce się z nimi rozstać – tyle ciekawych szczegółów dają mu od razu szkła korekcyjne! Wiadomo, że taki charakter wady wymaga stałego ich noszenia.
Trudniej jest wtedy, kiedy mamy różnowzroczność. Wtedy trzeba w jakiś sposób zmusić dziecko do codziennego używania gorszego oka. Mało tego, że musimy stale korygować wzrok gorszego oka, ale do tego musimy jeszcze to gorsze oko pobudzić do rozwoju. Żeby zmusić mózg dziecka do posługiwania się gorszym okiem, musimy niestety regularnie, codziennie zasłaniać lepsze oko. Wymaga to znacznie większego wysiłku od strony rodziców, konsekwencji w postępowaniu, codziennych ćwiczeń. Żadne dziecko za nic nie chce patrzyć okiem gorszym, bo przecież lepsze oko widzi znacznie lepiej! Musimy uzbroić się w ogromną cierpliwość, stworzyć warunki współpracy z małym pacjentem, motywować, tłumaczyć, nagradzać, ale nie odstępować od tego, co jest niezbędne w leczeniu niedowidzenia – używać oka gorszego, w korekcji okularowej, oraz zasłaniać lepsze, im dłużej tym lepiej. Na początku wchodzi w grę hasło „ile się da”, dalej – w zależności od postępów w ostrości wzroku.
Zez gorszego oka komplikuje sprawę jeszcze bardziej, ale temu tematowi muszę poświęcić oddzielny artykuł.